W spektaklu Bartosza Szydłowskiego na scenie spotyka się ok. 40 osób: Jerzy Stuhr, ekipa aktorska znana widzom Teatru Łaźnia Nowa z występu w „Konformiście 2029”, aktorzy-amatorzy w roli antycznego chóru prowadzonego przez Dominika Strycharskiego, świadkowie historii, politycy. „Wałęsa w Kolonos” to seans teatralny.
Twórcy snują wielonarracyjną opowieść na kanwie starożytnej tragedii „Edyp w Kolonos”. Interesuje ich archetyp przywódcy, figura lidera, którą odnajdują i w postaci mitologicznej, i w tej współczesnej, stojącej na rozstajach życia politycznego.
„Sam pomysł tego spektaklu wzbudził wielkie emocje – mówi reżyser, Bartosz Szydłowski. – Jedni komentatorzy byli zachwyceni, inni odradzali. Rozdzwonili się dziennikarze, pojawiły głosy polityków, każdy ciągnął w stronę własnych wyobrażeń. Wielka postać polskiej historii, Lech Wałęsa, elektryzuje wyobraźnię, ale też zatrzymuje nas w zabetonowanych postawach. Nasze studium jest zapisem poszukiwań innego wymiaru niż polityczny spór. Tragedia grecka. Chór. Mit. Śmierć. Błoto. Naiwność. Dziecko. Nieoczywistość. Gest. Szara strefa świadomości. Mieszkańcy dzielnicy. Edyp w Kolonos – wielki król i grzesznik u kresu swych dni. Niezgoda na polski gen destrukcji, na zacietrzewienie i brak miłosierdzia. Na klątwę tebańską, którą w Polsce jest zalewająca nas nienawiść. Ulepieni z małostkowości tracimy to, co może nas budować i nieść w górę. Wybieramy wspólnotę goryczy i pyszałkowatości, by tylko przez chwilę poczuć się lepszym”.
Fot. Monika Stolarska